Rosja i drony LTE
Rosja i drony LTE, czyli jak niepostrzeżenie dostać się na terytorium wroga i zaatakować. Czy jest się czego bać? Jakie mogą być skutki takich operacji w cywilnym ekosystemie teleinformatycznym? Cóż…

Nowe pomysły na kamuflaż
Jedno trzeba przyznać wojnie, prócz tego że jest niezwykle okrutna, to również ujawnia wiele talentów i pomysłów. Jednym z nich jest wykorzystanie modułów LTE cywilnych sieci teleinformatycznych.
Tak wiem, wiele już było prób (i to skutecznych) wykorzystania tego typu sieci do działań paramilitarnych lub wparcia działań medycznych w trudnym terenie. Co jednak, gdy przeciwnik zastosuje tą metodę w sektorze pracy naszych własnych urządzeń?

Przykład
W związku z ciągłym zagłuszaniem pracy dronów, latających na komercyjnych częstotliwościach 2.4 GHz i 5 GHz, a także „wycinania” wyższych częstotliwości na Ukrainie, Rosja przyjęła nową taktykę.
Jak podaje Serhii Beskrestnov, opisujący całą sytuację na łamach ukraińskiego „United 24 media„, Rosjanie wpadli na inny ciekawy pomysł. Otóż wykorzystując dron-matkę (o dźwięcznej nazwie „Molniya”) dostarczają w pobliże cywilnych nadajników dwa pomniejsze latające pojazdy bojowe.
Te będąc około 5 do 10 km od celu, poszukując nadajników, przechodzą na częstotliwość LTE i korzystając z komercyjnych sieci, uderzają w wyznaczone punkty. Prawdziwym problemem dla ukraińskich obrońców jest to, że drony będąć w sieci cywilnej, są znacznie trudniejsze do wykrycia i zagłuszenia.

Wnioski
Patrząc na to jak rozwija się nowa broń, można dojść do kilku (czasem zaskakujących) wniosków. Myślę, że po dokładnej analizie konfliktu na Ukrainie, wielu producentów broni dostanie czkawki. Dlaczego? Wyjaśnię później. Wracając do wniosków:
- Pojawiły się drony – matki (drony – taksówki);
- Sygnał do dronów jest wielokrotnie retransmitowany, celem zwiększenia zasięgu;
- Nauczono się wykorzystywać sieci cywilne w celu maskowania sygnału;
- Niektóre drony wykorzystują światłowody w ostatniej fazie ataku;
- Wojska zarówno jednej jak i drugiej strony wykazały się dużą pomysłowością w adaptacji cywilnej techniki w działaniach bojowych;
- Drogie pociski przeciwpancerne zastąpiono niskokosztowymi technologiami cywilnymi o podobnych właściwościach;
- Zagłuszarki kupione „do danego zakresu częstotliwości”, tracą swoje właściwości w przeciągu kilku miesięcy. Pole walki zmienia się szybko, reagując na zastosowane rozwiązania.
Cóż można dodać? Jak już wspomniałem na początku tego akapitu, wielu producentów broni dostanie czkawki. Choćby to, że drogie przeciwpancerne (i nie tylko) pociski rakietowe zastąpiono tanimi dronami. O ile nie mają technologii „steatlh” i mega dużej głowicy, ich użycie wydaje się mało ekonomiczne.
„Wspaniałe” zagłuszarki tracą sens, gdy przyjdzie walczyć w komercyjnym zakresie używanym na co dzień przez cywili do przeżycia. Szybka adaptacja pola walki nie pozostawia złudzeń. Ważnym staje się błyskawiczne wykrycie (optoelektronika) i kinetyczne zwalczanie dronów przeciwnika. Choć…
Tu poprzestanę, bo nie widziałem jeszcze w akcji broni mikrofalowej. Coś czuję w kościach, że… Mniejsza o to. Ważniejszym staje się pytanie, co by się stało, gdyby jacyś terroryści wykorzystali tą technologię w innym (niefrontowym) państwie? Hmmm…
Na dziś to tyle. Zapraszam do komentowania pod artykułem, na platformie „X” lub kanale YouTube, a póki co…
Do następnego!




