Chińskie auta elektryczne 1

Chińskie auta elektryczne

Chińskie auta elektryczne. Piękne i tanie pojazdy przyszłości, czy może realne zagrożenie na naszych drogach?

Chińskie auta elektryczne

Chińskie auta elektryczne, czyli temat wałkowany już na wielu portalach i przyprawiający o ból głowy. Dziś jednak przyjrzymy się mu z nieco innej strony. Z jakiej zapytacie? Ano ze strony bezpieczeństwa, a właściwie cyberbezpieczeństwa (choć nie tylko). Ciekawi? Zaczynamy…

Taniego elektryka sprzedam!

Od kilku lat mamy tzw. boom w dziedzinie sprzedaży chińskich elektryków na rynku EU. Trzeba przyznać, że kuszą atrakcyjnym wyglądem, mnóstwem udogodnień i oczywiście niską (jak na standardy EU) ceną. Aby móc z nimi konkurować, zachodni producenci muszą obniżać swoje zyski na korzyść klientów. Wygranym jesteśmy oczywiście My, czyli szarzy użytkownicy drogi. Co w związku z tym może pójść nie tak? Cóż…

Bezpieczeństwo

Minęły już czasy, gdzie chińskie produkty były wykonane z materiałów, które tylko wyglądem przypominały oryginał (delikatnie mówiąc). Teraz stosuje się metale i komponenty używane również na zachodzie. Ba, nawet testy zderzeniowe wypadają pozytywnie, dając nam nadzieję na przetrwanie w miejskiej dżungli. Co zatem „nie gra” w tym wszystkim? Ano kilka elementów.

Pierwszą rzeczą jaką bym sprawdził przy zakupie, to czy kleje i barwniki (użyte w produkcji) mają atesty EU. Przecież nie chcemy się truć świadomie przez lata użytkując pojazd, prawda?

Drugą było by zabezpieczenie antykorozyjne i trwałość materiałów w warunkach zimowych. W końcu Polska nie leży w Afryce, a z „płonięciem planety” jest jak z UFO – niby wszyscy wiedzą że jest, ale nikt definitywnie nie potwierdził. Więc na szybkie ocieplenie nie ma co liczyć.

Trzecią i zarazem najważniejszą rzeczą, było by sprawdzenie auta pod względem cyberbezpieczeństwa. Tak, tak… Teraz pomyślicie, co ten facet wypisuje? Jakie cyberbezpieczeństwo? W moim aucie?

Cyberbezpieczeństwo a „elektryki”

Widzicie, cyberbezpieczeństwo w autach elektrycznych stanowi nie lada problem. O skutkach przejęcia auta przez hakera pisałem już w tym artykule. W dużym skrócie, wyjaśnię tylko, że dzisiejsze auta elektryczne mają wiele wspólnych funkcji podpiętych do centralnego sterowania autem.

Zaczynając od infostrefy, czyli wyświetlacza pojazdu, w którym ustawiamy wszystko to co auto ma dla nas wykonać przed podróżą i w jej trakcie. Od zamknięcia drzwi, poprzez ogrzewanie, klimatyzację, wyznaczenie trasy, podgrzanie wstępne baterii i autonomiczne kierowanie.

Zaraz, zaraz… Jakie sterowniki tym kierują? Czy auto ma połączenie zewnętrzne w formie Wi-Fi, Bluetooth lub posiada własną kartę sim? Ma? Jak aktualizują się sterowniki i kto, prócz mnie, ma do tego dostęp? Czy auto może złapać wirusa od stacji ładowania?

Wiele niewiadomych

Sami widzicie jak wiele pytań nasuwa się przy prostym zakupie auta. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że mam „paranoję”, a chińscy producenci są tacy sami jak inni na świecie. Cóż… nie do końca. Czasem mam wrażenie, że cena przesłania nam zdrowy rozsądek. Przestajemy myśleć, byleby tylko otrzymać nasz wymarzony produkt.

Zadajmy sobie zatem kilka pytań. Czy chiński producent odpowiada przed prawem UE, zwłaszcza gdy nie ma siedziby i fabryki w danym kraju? Jaki wpływ na firmy ma państwo (władze), które mają dość niejasny stosunek do demokracji i zachodniej polityki? Czy sterowniki przestaną być aktualizowane zaraz po wyjściu nowego modelu jak w telefonach komórkowych? I najciekawsze – czy baterie chińskich producentów łączą się automatycznie z głównym serwerem firmy poza naszą kontrolą?

Podsumowanie

Odpowiedź na ostatnie pytanie starał się uzyskać portal securityweek.com. Nie powiem, czytanie go było bardzo interesujące, do tego stopnia, że postanowiłem napisać ten artykuł. Niestety temat jest tak rozległy, że nie dało się wyczerpać całego potencjału. Ot, choćby nie opowiedziałem Wam o zawodach w hakowaniu np. Tesli. Choć może jeszcze do tematu wrócę.

Tak czy owak, pytań jest więcej niż odpowiedzi. O tym czy da się przejąć auto elektryczne już pisałem (da się!). Czy można „przegrzać baterię” w zamkniętym automatycznie aucie wraz z pasażerami? Cóż… Zależy. Efekty? Hmm… Czy można złapać wirusa w aucie podczas ładowania na przydrożnej stacji? Niestety, tak. Bo widzicie, taka stacja też komunikuje się z autem zanim go naładuje.

Nie wiem jak Wy, ale ja tęsknię za starą, dobrą motoryzacją. Może nie było tyle udogodnień, ale nie było też tylu zagrożeń. No, może poza moją jazdą po drodze (żart ;). Tak czy owak, zostawię Was teraz z tymi przemyśleniami, a sam pójdę pobiegać dla zdrowia. Na koniec życzę Wam przejechania szczęśliwie wielu kilometrów, szerokości i…

Do następnego!

Avatar photo
Ziew_acz
Artykuły: 85

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *