Drony podwodne
Autonomiczne drony podwodne to w sumie żadna nowość. Już od jakiegoś czasu wykorzystują je pasjonaci odkryć archeologicznych czy różnego rodzaju firmy wydobywcze. Co zatem się zmieniło, że warte jest zainteresowania? Dlaczego może być to rewolucją w przyszłości i czy sztuczna inteligencja „macza w tym palce”? Cóż… Zacznijmy od początku.
The @USNavy Orca #XLUUV just returned from a 48-hour endurance run!
— Boeing Defense (@BoeingDefense) October 17, 2024
The vessel operated fully autonomously subsea, surfacing multiple times to recharge its battery. This mission showcased the advanced capabilities of our XLUUV, such as its ability to deploy to remote locations. pic.twitter.com/1K2WqAISE2
Koncepcja
Myślą przewodnią tego programu było uzyskanie informacji i zapewnienie bezpieczeństwa dla państw mających kontakt z morzami i oceanami. Ochrona kabli informatycznych i linii energetycznych, łączących różne kraje, stała się koniecznością w dzisiejszym, ogarniętym lekkim chaosem świecie.
Ciągłe monitorowanie tych elementów, zajmuje dużą ilość czasu oraz zmusza dany kraj do wyszkolenia licznych załóg okrętów oraz do zapewnienia wsparcia logistycznego. Z reguły są to niemałe pieniądze. Dodatkowo strata ludzi, w przypadku jakiejś katastrofy lub działań potencjalnego przeciwnika, wywiera na rządach presję, by w jakiś sposób ograniczyć straty. Cóż może być zatem bardziej opłacalne i mające mniej reperkusji, w przypadku utraty, niż drony?
Owszem, mamy już zdalnie sterowane pojazdy nawodne. Również one posiadają różnego rodzaju radary, sonary, boje hydroakustyczne i inne czujniki. Potrafią pokonywać odległości nawet rzędu 3500 mil morskich. Doskonałym przykładem jest Drix z firmy iXblue. Z resztą, polska marynarka wojenna sama wykorzystuje jedną z tych jednostek. Co jednak gdybyśmy chcieli być mniej podatni na zmienne warunki atmosferyczne i dodatkowo działać w ukryciu?
Oferenci
Do głównej walki o potencjalne kontrakty, stanęły takie firmy jak Boeing oraz Anduril. Ta pierwsza wyszła z koncepcją pojazdu o nazwie ORCA, (jej pierwotne oznaczenie to XLUUV). XLUUV to skrót od nazwy “eXtra Large Uncrewed Undersea Vehicle”, czyli po naszemu „ekstra duży, bezzałogowy pojazd podwodny”.
Ten pełnomorski potwór jest w stanie efektywnie operować pod powierzchnią wody bez kontaktu z operatorem. Jego główne cechy to:
- Duża wytrzymałość – zasięg XLUUV obejmuje 6 500 mil morskich (nm), co pozwala pojazdowi na wykonywanie długich operacji;
- Nawigacja – system nawigacyjny XLUUV wyposażony jest w sprawdzoną jednostkę nawigacji inercyjnej z filtrem Kalmana, obsługiwaną przez dopplerowskie dzienniki prędkości i czujniki głębokości, oferujące doskonałą dokładność kierunkową.
- Niezależność od statku macierzystego – XLUUV jest wodowany i odzyskiwany na nabrzeżu i nie wymaga do pracy statku pomocniczego;
- Modułowość – XLUUV ma ponad 15 metrów długości, około 2,5 metra szerokości i dziesięciometrową sekcję ładunku, gdzie może pomieścić do 8 ton (suchej masy).
Dla lepszego obrazu dodam, że całość zasilana jest przez hybrydową jednostkę diesel – elektryczną. Innymi słowy, posiada większy zasięg niż pojazdy używające tylko baterii.
Firma Anduril wyszła z podobnym pomysłem (Dive-XL), ale dodała od siebie dodatkowe atuty. Wyposażyła swój pojazd tylko w zasilanie bateryjne. Innymi słowy zmniejszyła zasięg, ale zwiększyła czas przebywania w zanurzeniu bez konieczności narażania się na wykrycie. Obecnie trwają próby, by mogła przepłynąć 1000 mil morskich (nm) lub utrzymać się pod powierzchnią przez 100 godzin.
Dodatkowo inżynierowie postawili na pełną modułowość systemu poprzez dodawanie sekcji, umożliwiających zwiększenie lub zmniejszenie ładunku. Taka skalowalność pozwala im na dynamiczne i szybkie dopasowanie się do warunków potencjalnej misji. Drugim ważnym elementem wprowadzonym do tego projektu, była zmniejszona baza logistyczna wymagana przy obsłudze. Dron bowiem mieści się w standardowym 12 -to metrowym kontenerze transportowym, co umożliwia niemal nieograniczony transport.
Przyszłość projektu
Trzeba przyznać, że przyszłość zaczyna wyglądać naprawdę ciekawie. Od rojów dronów w powietrzu, poprzez jeżdżące po lądzie, ale również kroczące, dochodzimy do tych autonomicznie pływających w morskich głębinach. Za chwilę, gdzie się nie obejrzymy, tam będą roboty. Czy to dobry wybór? Na tę chwilę ciężko powiedzieć. Wydaję mi się, że zastępowanie człowieka w misjach, w których istnieje możliwość utraty zdrowia bądź życia będzie powszechne.
Duże koszty polityczne i ekonomiczne, nie pozostawią wyboru rządzącym. Świat zmienia się na naszych oczach. Jeszcze niedawno pracujących ludzi w fabrykach samochodów, powoli zmieniają roboty. Wszelkiej maści „wsparcie klienta” w bankach czy innych instytucjach przejmuje AI i boty. Czy to ewolucja? Czy świat zmienia się na lepsze? Tego jeszcze nie wiem, ale z pewnością będę mu się przyglądał. A póki co…
Do następnego!