Politycy i AI
Temat ten, wbrew pozorom, jest dość mocno istotny w naszej gospodarce. Dla wielu to daleka przyszłość, a dla innych to już teraźniejszość. Czy polscy politycy rozumieją jak sztuczna inteligencja wpływa na rozwój przedsiębiorczości? Czy mają określoną wizję wdrażania AI do całego systemu państwa? Ciekawi? Zaczynamy!
Zastosowanie AI w gospodarce
Zanim przejdę do tytułowych polityków, odniosę się troszeczkę do możliwości jakie niesie sztuczna inteligencja (AI). Prócz generowania zdjęć, nagrywania “fejkowych” filmów i klonowania głosów osób, ma ono również głębsze zastosowania niż tylko w rozrywce. Każde z nich wystarcza na co najmniej jeden artykuł, więc pozwólcie że skoncentruje się na nich tylko częściowo.
Jak sami zapewne już wiecie, sztuczna inteligencja (AI) to w dużym uproszczeniu algorytm przetwarzający ogromne ilości danych. Generuje ona odpowiedzi w jak największym stopniu zbliżone do prawdziwych i udostępnia je danemu użytkownikowi w czasie prawie rzeczywistym. Gdzie w gospodarce dało by się wykorzystać takie możliwości?
Przykłady
Giełda papierów wartościowych (GPW) – to jeden z elementów gdzie można to wykorzystać. Umiejętność przeanalizowania dużej ilości danych i wskazania najbardziej prawdopodobnej opcji zakupu, jest chyba najlepszą rekomendacją. Jak to mówią: Intuicja to nie wszystko. Czasem trzeba mieć argumenty w postaci twardych danych. W przeciwieństwie do tradycyjnych metod, ta wydaje się dużo bardziej skuteczna.
Szkolnictwo – Wsparcie w badaniach nad nowymi technologiami w uczelniach wyższych i instytutach przez AI, może być motorem napędowym dla całego rozwoju nauki w państwie. W szkołach podstawowych i średnich również przyniesie zdecydowane korzyści. Wyobraźcie sobie chociaż to, że nie będzie tam indoktrynacji i indywidualnej nadinterpretacji nauczycieli, tylko suche fakty. Dostęp do nieograniczonej wiedzy świata w czasie rzeczywistym.
Medycyna – Czyli obszar, w którym kraj “kuleje” odkąd pamiętam. Co może zrobić dla nich i nas sztuczna inteligencja? Choćby przejęcie obowiązków od lekarzy pierwszego kontaktu i zmniejszenie ich liczby koniecznej do diagnostyki podstawowej. Myślicie, że to niemożliwe? Otóż jesteście w błędzie. Po nieudolnych początkach, już teraz wprowadzane są podobne rozwiązania w USA. Za przykład może posłużyć zakład karny w Północnej Karolinie, gdzie firmy takie jak Cisco & Presidio udostępniają teleporady. Dane medyczne potrzebne dla lekarza, otrzymują od urządzeń zainstalowanych w pomieszczeniu diagnostycznym. Całość nadzorowana jest przez odpowiedniego specjalistę. Dzięki temu, lekarz może kontrolować znacznie więcej osób w różnych gabinetach jednocześnie. Da się? Dodajmy do tego jeszcze wsparcie rozwoju rodzimej farmaceutyki i odkrycia leków na inne, wcześniej nie znane schorzenia.
Eksperyment
Nie byłbym sobą, gdybym tego nie sprawdził. Ponieważ sam byłem ciekawy postawy i dalekowzroczności naszych rodzimych polityków, postanowiłem ich o to zapytać. Do każdej większej partii wysłałem maila o treści:
“Witam serdecznie.
W związku z masowym rozwojem sztucznej inteligencji (AI) i zwiększaniu jego potencjalnej roli w przyszłym rozwoju gospodarek i nowoczesnych technologii, chciałbym zadać Państwu pytanie prasowe (do artykułu). Pytanie brzmi:
Jakie podejście ma Państwa partia do stworzenia “Narodowego modelu AI”? Czy inwestycja w podstawowy model (będący własnością państwa – Polski) i nieodpłatne wykorzystywanie przez polskie szkolnictwo, startup -y oraz firmy zarejestrowane i działające w Polsce (płacące tu podatki) jest bliskie Państwa programowi i poglądom?
Z góry dziękuję za odpowiedź.“
Po krótkiej chwili odezwała się do mnie osoba z Lewicy informując o przesłaniu tego maila “wyżej” oraz Pan z Konfederacji, który zapytał od kogo mam jego adres skrzynki pocztowej. Wiecie co było dalej? Ano nic! Pustka… Brak odpowiedzi.
Wnioski
Mógłbym tu zapewne wiele opisać, jakie mam do tej sprawy podejście. Zamiast tego jednak pozwolę Wam samym wybrać jedną z możliwych odpowiedzi. Jeżeli macie jakieś inne, to oczywiście zapraszam do komentowania. Oto one:
- Polskich partii nie stać na sprawne strony internetowe oraz osoby je obsługujące. Zakładka “Kontakt” robi tam tylko jako wypełniacz treści. Generalnie nie działa!
- Polskie partie mają w nosie przeciętnego wyborcę. Jest im potrzebny tylko przy wyborach by na nich głosował. Potem nikt się nim nie przejmuje.
- Nikt w partii nie korzysta z wykwalifikowanych pomocników. Skutkuje to tym, że nie mają pojęcia o tym co pisze do nich wyborca lub dziennikarz.
- Pytanie było “za mądre”. Przeciętny członek partii politycznej nie zna się na niczym, prócz wciskania klawiszy na mównicy sejmowej.
- Każdy obywatel jest posądzony o współpracę z obcym wywiadem i lepiej nie prowokować sytuacji. Najlepiej to przemilczeć.
Na koniec małe podsumowanie. Eksperyment ten pokazuje jeszcze jedno. PR i kontakt z wyborcą “leży i kwiczy”. Najwidoczniej nic nie jest w stanie tego zmienić od lat. Może warto następnym razem przy głosowaniu postawić na kogoś oddolnie wybranego przez nas samych? Kogoś, kto naprawdę będzie reprezentował nasze a nie swoje interesy? Z pewnością są to pytania do przemyślenia, myślę że dla wszystkich. Póki jednak co…
Do następnego!