X i przycisk blokady
X i przycisk blokady, czyli mała afera dotycząca blokowania niechcianych użytkowników na tej popularnej platformie. Chciałoby się napisać nic wielkiego, ale…
Właśnie, ale. Niektórzy użytkownicy chyba za bardzo spanikowali uciekając z X (były Twitter) Elon -a Muska. Rejterada nastąpiła w wyniku zmiany regulaminu dotyczącej przycisku “blokuj”. W czym dokładnie rzecz? Ano przycisk wcześniej powodował, że osoby przez nas zablokowane nie mogły już oglądać żadnych naszych postów. Innymi słowy odcinaliśmy ich całkowicie od nas samych. A teraz?
Soon we’ll be launching a change to how the block function works.
— Engineering (@XEng) October 16, 2024
If your posts are set to public, accounts you have blocked will be able to view them, but they will not be able to engage (like, reply, repost, etc.).
Ruch w dobrą stronę?
Ciężko powiedzieć w chwili obecnej, przynajmniej patrząc na odpływ użytkowników. Z drugiej jednak strony, ten ruch może okazać się strzałem w dziesiątkę. Dlaczego?
Dotychczas platformy do masowej komunikacji dawały nam jako taką możliwość pozostania anonimowym. Wystarczyło wcisnąć przycisk do “banowania” i adios! Teraz jednak X poprawił tę funkcję o dalszą możliwość oglądania publicznych postów danego użytkownika nawet po blokadzie. Oczywiście nie można już wtedy ingerować w te posty. Nie da się już pisać komentarzy.
Z punktu widzenia użytkownika, który starał się pozbyć “natręta” to zła opcja. Z drugiej strony, “zbanowany” użytkownik wciąż widzi posty osoby obserwowanej i się z tego cieszy. Czy jest na to jakieś wyjaśnienie?
Trzecia opcja
Wydaje się że użytkownicy takich social mediów zapomnieli o czymś. Tym czymś jest odpowiedzialność za swoje słowa. Tak, tak… Przestaliśmy już zwracać uwagę na to co piszemy i publikujemy. Obrażamy innych i nie kontrolujemy swoich reakcji. Myśl o tym, że wystarczy kogoś zablokować i problem znika, jest paradoksalnie drogą donikąd.
Ważenie słów i obawa, że możemy się liczyć z ich konsekwencjami, może przyczynić się do polepszenia publicznej komunikacji. Czy w normalnej rozmowie, z drugą osobą na ulicy, używamy przycisku “blokuj”? Nie, nie używamy. Czy musimy ważyć słowa, by go nie obrazić? Musimy… Czy zatem zmiana na “X” to coś rewolucyjnego? Oczywiście że nie. Kto wie, czy ten sposób przyniesie pozytywne efekty. Z pewnością jednak przyhamuje co nieco zbyt narowistych użytkowników. Czy zatem to wszystko?
Brudna gra innych komunikatorów
Obawiam się, że nie. W grę wchodzą jeszcze inne możliwości. Patrząc na wręcz natrętną nagonkę i reklamę właścicieli innych komunikatorów, dochodzę do wniosku że może być tu drugie dno. Jednym problemem są zbliżające się wybory prezydenckie w USA. Jak każdy zapewne wie, Elon Musk (właściciel X) poparł w nich Donalda Trump -a, co nie spodobało się drugiej stronie. Chcieli oni mieć całkowitą dominację w przekazie ich treści, ale X się wyłamał.
Drugim problemem jest z pewnością chęć podziału rynku medialnego przez innych graczy. Oni również pragną “zwabić” część użytkowników “X” do siebie, dlatego stosują agresywną promocję swoich platform.
Rewolucja czy ewolucja?
Z pewnością to drugie. Mam nadzieję, że zmiana ta przyniesie pozytywne efekty i wkrótce podniesie poziom konwersacji. Czy panikować i uciekać z “X” -a? Zdecydowanie nie! Poczekajmy spokojnie i oceńmy zmiany za jakiś czas. Atmosfera wyborów ochłonie, a my spokojnie przetrwamy bez bólu głowy i silnych emocji, czego Wam i sobie życzę. A póki co…
Do następnego!