Spacex Starship cz.2
Po raz kolejny pochylamy się nad Spacex Starship (Spacex Starship cz.2). Był to już czwarty start, zakończony (tradycyjnie) małą katastrofą. Co tym razem się udało? Jakie wynikły (kolejne) problemy i czy można go uznać za sukces? Nie tracąc czasu, przejdźmy do założeń lotu, jego wykonania i na koniec krótkiego podsumowania całości.
Watch Starship’s fourth flight test → https://t.co/bJFjLCiTbK https://t.co/SjpjscHoUB
— SpaceX (@SpaceX) June 6, 2024
Założenia lotu
Zacznijmy od tego co planował osiągnąć Spacex podczas tego lotu oraz jakie były jego założenia i priorytety do zrealizowania. Głównymi elementami lotu Spacex Starship były:
- Udany start rakiety (Super Heavy Rocket) i wyniesienie jej na orbitę;
- Przeprowadzenie udanej “gorącej separacji” modułu wynoszącego i statku kosmicznego;
- Powrót modułu wynoszącego (Super Heavy Rocket) na Ziemię oraz kontrolowane “wodowanie”;
- Po okrążeniu planety sprowadzenie Spacex Starship na Ziemię, poprzez wejście w atmosferę, wyhamowanie, wykonanie manewru i kontrolowane wodowanie.
Wykonanie
Start rakiety wypadł dobrze. Nie pracował tylko jeden silnik, co i tak nie sprawiło żadnego problemu by wynieść ją na orbitę. Najwyraźniej Spacex przewidział możliwość awarii i zapewnił większy ciąg poprzez dodanie kilku zapasowych “Raptor -ów”.
Kolejnym elementem była gorąca separacja. Tym razem jednak zmieniono trochę jej wykonanie. Prócz inicjacji silników Starship -a i rozłączenie, nastąpiło również odłączenie pierścienia ochraniającego moduł wynoszący. Dzięki temu Heavy Booster nie tracił już swojej aerodynamiki jak poprzednio.
Następnie moduł wynoszący wszedł w atmosferę, przyjął pozycję do lądowania i tuż przed nim samym uruchomił silniki hamujące. Trzeba przyznać, że udało mu się to wyjątkowo dobrze. Prócz awarii kolejnego silnika (tym razem hamującego), manewr kontrolowanego wodowania się powiódł. Super Heavy Rocket osiadł bezpiecznie na tafli oceanu.
W tym samym czasie Starship okrążył Ziemię i zaczął wchodzić w jej atmosferę. Tym razem nie wpadł on w niekontrolowany ruch obrotowy i przyjął dogodną pozycję. Dzięki temu dało się w pełni kontrolować jego sterowność. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Przy tych prędkościach strumień plazmy z tarcia niemal przeciął jedną z powierzchni sterowych. Okazało się także, że ten pojazd kosmiczny jest w stanie naprawdę wiele znieść. Mimo tych usterek, również wylądował bezpiecznie w wodzie.
Super Heavy landing burn and soft splashdown in the Gulf of Mexico pic.twitter.com/lnjCSk2Cz6
— SpaceX (@SpaceX) June 8, 2024
Podsumowanie
Kolejny lot największej rakiety świata pokazał nam co jeszcze należy zmienić w jej konstrukcji oraz jak wielkie siły panują podczas wchodzenia w atmosferę z takimi prędkościami. Pozwolił on również na zebranie przez firmę Spacex materiałów i informacji, które w niedalekiej przyszłości zaowocują ulepszeniem konstrukcji i poprawą jej parametrów.
Co tym razem było największą “klapą”? Z pewnością awaryjność silników “Raptor“. Wyłączenie jednego podczas startu i awaria drugiego podczas lądowania modułu wynoszącego. Mam nadzieję, że następne generacje będą dużo bardziej bezawaryjne niż stosowane obecnie.
Co z kolei było wielkim osiągnięciem? Tu Was troszeczkę zaskoczę. Owszem bezpieczne lądowania obu modułów w oceanie to naprawdę wielkie wydarzenie, ale coś innego zawładnęło moim sercem. Była to “nieprzerwana łączność ze statkiem”. Wiecie, że za każdym razem gdy jakiś lądownik wchodzi w atmosferę, to traci się z nim łączność na kilka minut? Tu tego nie było.
Dzięki zastosowaniu systemu satelitarnego “Starlink“, możliwe było zachowanie łączności nawet przy dużej prędkości i pomimo wielkiego strumienia plazmy oplatającego pojazd. Było to coś, czego nie udało się zrobić wcześniej nikomu innemu. Niesamowite. Widzę tu nowe możliwości nie tylko na polu podboju kosmosu, ale również kontroli pojazdów do szybkiego przemieszczania się w przestrzeni suborbitalnej.
Czyżby kolejny krok Elona Musk -a w kierunku realizacji kontraktu Pentagonu na szybki transport w dowolne miejsce na świecie? Mam przeczucie, że wkrótce się o tym przekonamy, a póki co…
Do następnego!