Jarmark Bożonarodzeniowy
Jarmark Bożonarodzeniowy, ktokolwiek w nim uczestniczył, z pewnością poczuł magię świąt. Mnóstwo świecących dekoracji, ozdób świątecznych, biżuterii ceramiki i rękodzieła oraz wszelkiej maści jedzenia, zaskoczy niejednego. Skąd się wzięły i czemu tak dobrze zaadoptowały się i u nas? Już odpowiadam.
Początki
Początki tych, jakże widowiskowych atrakcji, musimy poszukać w XIV-wiecznych Niemczech. Ponoć w Dreźnie, kupcy wpadli na pomysł, by przed świętami sprzedawać swoje produkty w ramach jednodniowych targów. Pomysł tak bardzo się spodobał mieszkańcom, że wkrótce z tych jednodniowych targów zrobiły się wielodniowe wydarzenia. A jak to bywa w marketingu, co jest atrakcyjne i przynosi zyski, musi się przyjąć i w innych częściach kraju. Tak oto narodziły się „Jarmarki Bożonarodzeniowe”, które teraz z resztą osiągnęły status kultowych dla całej Europy (wliczając w to oczywiście nas, Polaków).
Rozwój
Początkowo w Polsce, nie były one tak bardzo wyeksponowane. Owszem stało tu i ówdzie trochę straganów z różnym asortymentem świątecznym i dało się usłyszeć różnego rodzaju piosenki podnoszące klimat, ale jednak nie było tego „czegoś”. Wtem, poprzez kilka przypadków w Niemczech typu: ekstremalna jazda „bombowym” autem wśród tłumu ludzi na jarmarku, epidemia Covid-u i dużą liczbę kradzieży i gwałtów, przeniesiono imprezy na wschód. Tu, w wolnym od tych problemów kraju i z rekwizytami od naszych sąsiadów, można już było „czym poszaleć”. Pojawiły się piętrowe zabudowania z licznymi stolikami i krzesłami. Koła młyńskie i bajeczne karuzele. Liczne chatki oferujące „grzańce” i „ajerkoniaki” (likier jajeczny). Nastrojowe ogniska z ławkami i olbrzymie ilości sympatycznych ludzi. Czego chcieć więcej?
Jedzenie
Odpowiedź jest prosta. Jedzenia! Tu Polacy mają czym się pochwalić. Na straganach można się zaopatrzyć od „pajdy chleba” ze smalcem, po wszelakiej maści mięsa pieczone i smażone oraz grillowane. Różnego rodzaju pierogi, bigosy i przypiekane serki góralskie z żurawiną, też nie są nam obce. Do tego można się też zaopatrzyć w „zacny napitek”. Grzane wina, „ajerkoniaki”, miody pitne i piwa (koniecznie grzane z ziołami i miodem), stanowią tu naprawdę znaczny asortyment. Jednym słowem, „żyć nie umierać”.
Atmosfera
Naprawdę ciężko opisać to słowami. To niesamowite, jak ludzie potrafią być kreatywni. Mnóstwo świateł, biały śnieg, wszechobecny zapach potraw, świąteczna muzyka w tle i rozgrzewające trunki oraz siedzenie przy ognisku wraz z sympatycznymi ludźmi, potrafi sprawić, że nie chce nam się wracać do domu. Gdyby tylko nie ten mróz… Choć w pewnym sensie, on również przyczynia się do tej atmosfery. Do tego dodajcie jeszcze liczne występy np. zespołu złożonego z tańczących Elfów lub przemarsz Mikołajów. Jednym słowem – Bajka! Tutaj da się poczuć ducha świąt! Z pewnością te odczucia pozostaną z nami do samej inauguracji, czyli 24 grudnia.
Podsumowanie
Muszę zdecydowanie polecić to wydarzenie wszystkim bez wyjątku. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Klimat, muzykę, występy, jedzenie czy picie. Cały ten blask, potrafi przenieść człowieka do zupełnie innej, bajkowej wręcz krainy. Poczuć się, choć przez chwilę, jak mieszkaniec wioski św. Mikołaja. Odczuć całą tę magię świąt na własnej skórze. Coś pięknego. Dlatego też proponuję Wam, byście sami spróbowali tych emocji na waszych lokalnych Jarmarkach Bożonarodzeniowych. A póki co…
Do następnego…