Zasiewanie chmur
Czym jest zasiewanie chmur? Czemu to służy i jakie ma następstwa? W dzisiejszym artykule postanowimy częściowo rozprawić się z tym wątkiem. Mam nadzieję, że przybliży wam to trochę temat, a może i wzbudzi w was chęć głębszego zastanowienia się nad nim. W końcu jest to na tyle specyficzne zadanie, by móc zaciekawić ale też skłonić do przemyśleń nad konsekwencjami jego stosowania. Przejdźmy więc do rzeczy.
Definicja i wykonanie
Zasiewanie chmur jest pewną modyfikacją pogody. Jest także próbą zmiany ilości lub rodzaju opadów z tychże chmur. Poprzez rozpylenie substancji służących jako jądro kondensacji lub zarodki krystalizacji, powodowane są zmiany w procesach mikrofizycznych wewnątrz chmury. Intencją “zasiewających” jest zwiększenie opadów (deszczu lub śniegu). W przypadku lotnisk, z reguły służy do ograniczania gradu lub mgły.
Praktycznie wygląda to tak, że w małe i niegroźne chmury, zostają niejako “wstrzyknięte” środki chemiczne. Efektem ich implementacji jest powstawanie licznych kropli i drobinek lodu. Resztę zapewnia już grawitacja. Woda w postaci tychże kropli lub lodu spada radośnie na ziemie, zapobiegając miejscowej suszy.
Najczęstszymi środkami wykorzystywanymi do tej operacji są:
- Jodek srebra (Agl);
- Jodek potasu (KI);
- Suchy lód, czyli zestalony dwutlenek węgla;
- Higroskopijne cząsteczki soli.
Aby cały proces mógł zajść, trzeba jeszcze dostarczyć wybrany środek do owych chmur. W praktyce wykorzystuje się do tego celu samoloty ze specjalnie zamontowanymi dozownikami (flarami) lub wystrzeliwuje rakiety (race) z wybranym środkiem. Często używa się również impulsów laserowych na podczerwień oraz statycznych generatorów dymów.
Zalety i wady
Jak każda technologia ta również ma swoje zalety i wady. Z zalet niewątpliwie możemy wymienić przeciwdziałanie lokalnej suszy. W dzisiejszych czasach, gdzie temperatury podniosły się w niektórych rejonach, będzie to niewątpliwie wybawieniem. Wiadomo, że każda roślina potrzebuje wody do życia. Dodatkowy deszcz może zdziałać też cuda jako profilaktyczne zabezpieczenie przed możliwymi pożarami. Wystarczy popatrzeć choćby na Grecję. Co roku zmaga się ona z ich bardzo dużą ilością.
Inną opcją jest wykorzystanie opadów do pozbycia się mgły lub gradu znad lotniska. Elementy krystalizujące związują mgłę i się jej pozbywają. Zastosowanie tej metody przed dojściem fali gradu do lotniska, spowoduję że całość zakończy się zanim odleci pierwszy samolot. Co może być nie tak z taką technologią? Otóż całkiem dużo…
Okazuje się bowiem, że jodek srebra (Agl) nie do końca jest przyjazny dla środowiska oraz zdrowia. Może powodować znaczące zatrucia. Z kolei duża ilość jodku potasu (KI) potrafi zakwasić ziemię i całkowicie odmienić model uprawy w danym terenie. Skoro tylko takie są problemy, to po co się nad nimi w ogóle zastanawiać? – zapytacie. Wszak więcej jest zalet niż wad? Cóż… Niezupełnie. Najlepsze zostawiłem na koniec!
Co mówią naukowcy?
Koncepcja zasiewania chmur sięga połowy XX wieku, kiedy to badacze zaczęli eksperymentować z różnymi technikami modyfikowania wzorców pogodowych. Pierwsze udokumentowane eksperymenty z zasiewaniem chmur miały miejsce w latach 40. i 50. XX wieku. Naukowcy badali wtedy potencjał zasiewania chmur w celu zwiększenia opadów deszczu i złagodzenia warunków suszy. Za prekursora tej technologii uważa się dr Vincenta Schaefera, który, jak napisał Bruce Lambert w swoim nekrologu, został “okrzyknięty pierwszą osobą, która faktycznie zrobiła coś z pogodą, a nie tylko o niej mówiła”.
Wstępne wyliczenia skuteczności tej metody wahają się od 10% do nawet 35%. Choć wydaje się, że nie wszyscy badacze są z tym zgodni, badania nad nią wciąż trwają (opisy niektórych są tu). Bywają również zgoła odmienne opinie, mówiące wręcz o niszczących efektach tych praktyk, jak choćby ta z National Academy of Sciences1. Naukowcy nie zgadzają się na “zabawy w Boga”, gdyż jak piszą “przy tak mało poznanych danych na temat pogody, nie jesteśmy w stanie określić możliwych efektów końcowych”.
Katastrofy?
Owszem, efektem końcowym mogą być też katastrofy. Ponieważ przyroda bywa nieraz kapryśna, mogą przydarzyć się pewne komplikacje, nie zawsze zgodne z planem pierwotnym. By nie być gołosłownym, przytoczę kilka przykładów.
W 1947 roku firma General Electric dokonała zrzutu 102kg suchego lodu z samolotu lecącego z północnego zachodu na zachód Georgii. Efektem tego była wielka powódź. Oczywiście był to też efekt niezamierzonej kumulacji eksperymentu z powstającym właśnie huraganem na obrzeżach Florydy i Georgii. Koniec końców huragan się rozrósł i dokonał olbrzymich zniszczeń w wymienionych stanach, za co firma została pozwana przed oblicze sprawiedliwości.
Innym przykładem może być ten opisany przez BBC Radio 4. Chodzi dokładnie o operację “Cumulus“, która miała miejsce między 4 a 15 sierpnia 1952 roku. Tym razem efektem końcowym po zasianiu chmur, była wielka powódź w Lynmouth w północnym Devon (Wielka Brytania). Na skutek dużych opadów, śmierć poniosło 35 osób. Oczywiście nikomu nic nie udowodniono.
Patrząc dalej, mamy przykład zmiany pogody podczas wojny wietnamskiej. W latach 1967 – 1972 na szlaku Ho Chi Minh U.S. Air Force brała udział w operacji “Popeye“, gdzie znacząco zwiększała rozmiary lokalnych monsunów. Dzięki temu pogorszała lokalną jakość dróg, uniemożliwiając przeciwnikowi transport zaopatrzenia dla swoich żołnierzy.
W najnowszych dziejach mamy też katastrofę w Jeddah w UAE2 w 2009 roku. Powstał tam swojego czasu pewien program badawczy na rzecz nauki o wzmocnieniu deszczu. Efektem tego programu była właśnie powódź, w której zginęły 122 osoby a więcej niż 350 uznano za zaginione. Prawda, że jest to podobna sytuacja jak ta z 16.04.2024 roku (też UAE)?
Zasiewanie chmur jako broń?
Według artykułu Johna Vidala dla The Guardian, odtajnione protokoły z posiedzenia brytyjskiego ministerstwa lotnictwa w 1953 roku pokazały dyskusje na temat zasiewania chmur. Dotyczyły one potencjalnej eksplozji broni atomowej w zasianym systemie burzowym lub chmurze, co spowodowałoby znacznie większy obszar skażenia radioaktywnego niż w przypadku normalnego wybuchu atomowego.
Również w wielu innych krajach zaczęto postrzegać tę metodę jako rodzaj broni. W związku z tym, w 1977 roku na posiedzeniu rady ONZ, niektóre kraje zgodziły się na zakaz wojskowego lub innego wrogiego użycia technik modyfikacji środowiska. Rząd Wielkiej Brytanii jednak nadal uważał, że zasiewanie chmur “może być czynnikiem w sytuacjach konfliktowych lub powodem do przyspieszenia konfliktu”.
Raport Komitetu Nauki i Technologii z 2010 r. stwierdził zaś, że granica między pokojowym a wrogim wykorzystaniem zasiewania chmur jest “bardzo cienka”. Dodał również, że kraj borykający się na przykład z suszą i kryzysem humanitarnym może postrzegać brak deszczu jako kradzież przez sąsiednie państwo.
Teraźniejszość
Według wyliczeń Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) w 2011 roku były 42 państwa korzystające z technologii zasiewu. W roku 2016 było już ich 56. Na chwilę obecną nie wiemy ile ich może być, gdyż technologia ta została zaadoptowana przez firmy działające już globalnie na całym świecie.
Dobrym przykładem może być UAE, która płaci innym podmiotom 5mln $ za trzyletni kontrakt na skuteczne zasiewanie chmur i zwiększone opady deszczu na swoim terytorium. Jak widać jest o co walczyć na rynku, toteż przedsiębiorstw działających w tej branży stale przybywa.
Średnio podaje się, że jeden przelot samolotu rozsiewającego substancje kosztuje około 100 000$. Nie są to więc małe pieniądze. Czy będzie to biznes przyszłości? Czas pokaże.
Podsumowanie
Jak to widać na podstawie niniejszego artykułu, istnieje wiele powodów za używaniem technologii zasiewu chmur, ale jest też dużo kontrowersji za tym idących. Z jednej strony mamy doraźną pomoc w wielu newralgicznych dziedzinach życia, a z drugiej nieobliczalną naturę. Czy korzyści płynące z eksperymentowania z przyrodą są wystarczająco duże by przeważyć nad konsekwencjami?
Może się ktoś ze mną nie zgodzić, ale czy zdarzenia widoczne dziś w postaci huraganów, gwałtownych ulew i podtopień (patrz UAE, USA, EU, Chiny i Indie) nie są też pochodną zasiewania chmur? Czy ingerencja w lokalną pogodę, gdy ta działa w skali całego świata daje tylko efekt punktowy?
Niektórzy naukowcy piszą, że stosowanie zasiewu sprzyja ocieplaniu klimatu, gdyż znacząco ingeruję w planetę. W związku z tym utworzono nawet zespół ds. modyfikacji pogody w ramach Światowej Organizacji Meteorologicznej, która w raporcie z 2023 r. ostrzegła przed brakiem wiedzy na temat skutków tej technologii. Co więc jest prawdą? Czy tylko wielki przemysł generuje CO2 i niszczy planetę? Może jest jeszcze inne źródło o którym nie wiedzą wszelkiej maści “zieloni” i obrońcy planety?
Wnioski?
Z pewnością warto się nad tym zastanowić i dochodzić prawdy przez różnego rodzaju badania. Bez rzetelnej oceny na temat wpływu tego zjawiska na przyrodę, nie jesteśmy w stanie zapewnić ludziom należytego bezpieczeństwa.
Warto, by pozostali przedstawiciele “zielonej młodzieży” otworzyli swoje umysły na inne możliwości powstawania ocieplenia klimatu, o których zapewne nic nie wiedzieli. Niech sami sięgną po wiedzę, jakiej niektóre media nie chcą pokazać.
Najważniejsze jednak, by nikt nie pomyślał o tym, że można wykorzystać zasiew chmur jako broń w stosunku do innego kraju (choć patrząc na to co się dzieje obecnie…). Cóż… Poczekamy, zobaczymy. A póki co…
Do następnego!
- Narodowa Akademia Nauk – (NAS) jest amerykańską organizacją pozarządową non-profit. NAS jest częścią National Academies of Sciences, Engineering and Medicine, wraz z National Academy of Engineering (NAE) i National Academy of Medicine (NAM). ↩︎
- United Arab Emirates – (UAE) czyli Zjednoczone Emiraty Arabskie. ↩︎